Od nowego roku zwiększy się liczba przedsiębiorców, którzy będą mogli stosować kasowy PIT. Wybór tego rodzaju rozliczenia może uelastycznić budżet firmy i pomóc w utrzymaniu przepływów gotówki poprzez zatrzymanie w portfelu wydatków na podatki, ale z drugiej strony może być ślepą uliczką, która wpędzi firmę w zadłużenie, a urzędom da większe pole do kontroli.
Wprowadzenie CIT JPK to krok w kierunku nowoczesnych i transparentnych rozwiązań w zakresie rozliczeń podatkowych w Polsce. Ma przyczynić się do poprawy świadczenia usług oraz zwiększenia zaufania do systemu podatkowego. Dzięki temu przedsiębiorcom docelowo będzie łatwiej unikać ewentualnych kłopotów związanych z nieprawidłowymi rozliczeniami podatkowymi. Zanim to się zadzieje, trzeba będzie jednak system wdrożyć, a to wiąże się z wieloma wątpliwościami. O kilku z nich rozmawiamy z Marcinem Otrębą, doradcą podatkowym.
W ramach unijnego projektu „BEPS 2.0” znalazł się tzw. Filar II, na mocy którego kraje członkowskie mają wprowadzić globalny minimalny podatek. W Polsce realizowany jest on nową ustawą o opodatkowaniu wyrównawczym jednostek składowych grup międzynarodowych i krajowych, która ma wejść w życie z początkiem 2025 r., przy czym zainteresowane podmioty będą mogły dobrowolnie stosować nowe regulacje od 1 stycznia 2024 r.
Około 700 tys. przedsiębiorców rozliczających się podatkiem liniowym zostanie najmocniej dotkniętych planowanymi zmianami w ramach Polskiego Ładu. Zwiększenie im obciążeń, nawet jeśli wyniesie 4,9 proc. zamiast 9 proc., bez możliwości odliczenia kwoty wolnej od podatku, czyli planowanych 30 tys. zł, może spowodować, że część przedsiębiorców zrezygnuje z tej formy opodatkowania. – Tymczasem od 2004 roku, kiedy ją wprowadzono, przyniosła ona wiele korzyści zarówno dla firm, jak i budżetu państwa – mówi Rzecznik MŚP Adam Abramowicz, który zbiera podpisy pod petycją w sprawie zablokowania niekorzystnych zmian. Podpisało ją już ponad 52 tys. osób.